Sunday 28 October 2012

Autorytet wyklęty. Gdy Pan Jezus był malutki, nigdy nie próżnował. Czyli: O religii w szkołach.

Oburzyły się niemiłosiernie polskie mamy, ze religia nadal w szkołach, wszak teoretycznie nieobowiązkowa, ale jest w planie i to 2 godziny tygodniowo! To jest skandal, po jakiego dzwona maja się dzieci uczyć jakiś bredni biblijnych! Mamy apelują, blogują i afiszują w sieci i na wywiadówkach szkolnych swoje nie zadowolenie. No bo to tyle zajęć ma dziecko, basen, szkółka aktorska i języki obce, a tu 2 godziny tygodniowo katechezy!

Tymczasem w Anglii polscy rodzice zabijają się o miejsca w szkołach katolickich, nie mniej niż angielscy w szkołach chrześcijańskich. Te właśnie szkoły cieszą się najlepszymi wynikami egzaminów i odnotowują wyższą frekwencję oraz poziom nauczania. W każdym innym niż Polandia zakątku świata, religijność postrzegana w kontekście praktykowania edukacji biblijnej (lub alternatywnej księgi w przypadku innych religii) jest jak najbardziej atutem.

Oczywiście zdaję sobie sprawę że kościół katolicki  nie przeżywa obecnie w Polsce swojego renesansu. Nie twierdzę bynajmniej, iż sama instytucja kościoła jest w naszym kraju całkowicie "elegancka". Nie mniej jednak od rysowania różańca jeszcze nikt nie zszedł na złą drogę. Jezus to przykład dobrego zachowania, a każda religia powstała z potrzeby serca i jest niczym innym jak zbiorem wykładni moralnych dla społeczeństwa. Judaizm, Chrześcijaństwo czy nawet Muzułmanizm to po prostu wałkowanie na przykładzie rożnych ciekawych historii i powielanie jednej idei: "Traktuj każdego, jak siebie samego". Jak dla mnie: bomba, super sprawa. Czemu niby miałoby moje dziecko tych wszystkich cudownych rzeczy nie uczyć się i to za darmo. Na pewno to lepsze niż pół naga Lady Gaga. Niestety poziom moralności w Polsce waha się pomiędzy: wylansuj się w mediach na golasa lub wyjdź za maż żeby się ustawić, więc biedny Jezusek z całym stadem swoich owieczek szanse na przetrwanie ma nie wielkie.

Niechże sobie dziecko śpiewa o Jezusku, niech nawet do kościoła lata jak na sraczkę. Co najwyżej, wstanie rano, zaczerpnie Świerzego powietrza, a na religii w szkole, zawsze się czegoś dowie.

Ponadto, patrząc chociażby z punktu widzenia "ambitnych rodziców", przyzwoita edukacja religijna to również wartość dodana. Znajomość podstaw jednej religii, daje możliwość, łatwiejszego zrozumienia innych religii. Niech przyjdzie twojemu synowi otrzymanie stanowiska w firmie angielskiej, która nagle dostaje roczny kontrakt w Kuwejcie. Mając podstawy i rozumiejąc korzenie biblijnych wątków i zasad chrześcijaństwa, człowiek szybko dostrzega analogie i różnice pozostałych dominujących religii na świecie. Podobieństwo tyczy się generalnych praw, przykazań i ogólnej promocji dobroci i uczciwości. Odmienne są natomiast postacie profetów i ewentualna wybiorczość tych samych informacji zawartych w księgach świętych oraz ich priorytetowanie (np. Abraham i jego syn - podstawa najważniejszego święta w islamie Eid, trochę odpowiednika Bożego Narodzenia, a w chrześcijaństwie jest to tylko przypowieść bo to Narodzenie Jezusa jest z kolei geneza najważniejszej uroczystości... itd.)

Wyedukowany religijnie człowiek szybko ogarnia temat pozostałych religii, dystansuje się do stereotypów powielanych przez media i moralnie utożsamiony z Bogiem/Miłością, ale i realnie ustosunkowany do życia tworzy nasze społeczeństwo. Promuje uczciwość i pracowitość, nie boi się osiągać sukcesów, tworzy nowe teorie, nawiązuje kontakt z reprezentantami innych kultur i przeciwdziała powstawaniu konfliktów religijnych i kulturowych. Kocha bliźniego, wybacza młodym, ma szacunek do rodziców i walczy o rodzinę.

I nie żebym specjalnie religie w szkole uwielbiała. Ale chodziłam. I co sobie w życiu wymodliłam to moje.
Kościół to dom. Nie chcesz nie chodź w niedziele. Ale daj dziecku możliwość wyboru. Masz obawy ze lekcje katechezy nie są relatywnie przemyślane pod względem zawartości merytorycznej? Usiądź z dzieckiem i porozmawiaj o tym czego się nauczyło. Dowiedz się jakie jest, co czuje, co myśli, o czym marzy. Modlitwa to nic innego jak podziękowanie za dobre rzeczy, które przytrafiły nam się danego dnia. Innymi słowy umiejętność dopatrywania się pozytywnych aspektów codzienności. Modląc się razem, kształtujemy w sobie chęć wspólnego cieszenie się z tego co mamy. A to fajna sprawa, opanować taka sztukę. Może nawet fajniejsza niż kółko teatralne w czwartki o 17.15.

http://e-dewocjonalia.eu/environment/cache/images/300_300_productGfx_5e9e415129b3f850c59e9200582182e1.jpg

2 comments:

  1. PS No i zapraszam: http://pr-wieczorek-dsm.blogspot.com/

    PSPS Tak swoją drogą, to super, że jesteś :-)

    ReplyDelete

BIO:

My photo
Watford, Hertfordshire, United Kingdom
I am originally from Poland, have leaved in UK since 2008. I love different coultures, music and cooking. I am pasionated mother and total fAminist (not feminist). I am also a song writter and currently working on my own novel.