Tuesday 30 October 2012

Ile kosztuje najlepszy deser na świecie?


Z tobą to tylko o pieniądzach....

Tak, tak ... ze mną to tylko o pieniądzach ... Taka jestem okropna materialistka. Może dlatego, że tylko ja się muszę martwic co włożę do garnka, za co ubiorę moje dziecko, jak ogrzeję mieszkanie w zimie bez prądu i jak dojadę do szkoły bez paliwa.

Nie mówiąc już o tym, że robię to non stop. Codziennie, nieustannie, maniakalnie myślę o pieniądzach!!!

Tak, tak ... każdego dnia budzę się rano i pierwsze co robię to - ok, czasem się modlę, ale zaraz potem - myślę o pieniądzach. Myślę i myślę jak je zarobić i jak tu wykombinować żeby starczyło i na ser na pierogi, i na krupnik, i na truskawki, i na łyżwy, i na school club, i na nowy uniform bo wszystkie dzieci mają spodnie, i na buty, bo tanie z Asdy są niewygodne. Taka właśnie jestem okropna, że ze mną to tylko o pieniądzach można rozmawiać. Dosłownie o niczym innym nie myślę!

Czasem to tak muszę się naćwiczyć z tym "myśleniem" że autentycznie nie mam czasu zjeść czy nawet wypić kawy na siedząco. Wiesz, jest OK. Ja bardzo lubię aktywne życie.

Zakupy np. to moje ulubione zajęcie. Szczególnie uwielbiam chodzić po sklepach spożywczych, w celu porównania cen mleka, masła i jajek. Mogę ci z z pamięci wyrecytować co do pena ceny jabłek, bananów i chleba w Aldi, Leadlu i Sainsburry. Nie bój żaby, promocje też ogarniam. Znam się na pieniądzach jak nikt inny. No bo  taka właśnie jestem okropna, że ze mną to tylko o pieniądzach można rozmawiać.

Ale ty też na pewno znasz się chociaż trochę na pieniądzach. To może jednak porozmawiamy razem na ten temat? Wiesz np. ile kosztuje najlepszy na świecie deser? Nie, nie, nie maja go w żadnej restauracji świata!

Chodzi mi o moje ciasto. Ciasto z jabłkami. No więc, chcesz się dowiedzieć ile kosztuje najlepszy na świecie deser? 
Tyle:


jeden uśmiech....

Sunday 28 October 2012

Autorytet wyklęty. Gdy Pan Jezus był malutki, nigdy nie próżnował. Czyli: O religii w szkołach.

Oburzyły się niemiłosiernie polskie mamy, ze religia nadal w szkołach, wszak teoretycznie nieobowiązkowa, ale jest w planie i to 2 godziny tygodniowo! To jest skandal, po jakiego dzwona maja się dzieci uczyć jakiś bredni biblijnych! Mamy apelują, blogują i afiszują w sieci i na wywiadówkach szkolnych swoje nie zadowolenie. No bo to tyle zajęć ma dziecko, basen, szkółka aktorska i języki obce, a tu 2 godziny tygodniowo katechezy!

Tymczasem w Anglii polscy rodzice zabijają się o miejsca w szkołach katolickich, nie mniej niż angielscy w szkołach chrześcijańskich. Te właśnie szkoły cieszą się najlepszymi wynikami egzaminów i odnotowują wyższą frekwencję oraz poziom nauczania. W każdym innym niż Polandia zakątku świata, religijność postrzegana w kontekście praktykowania edukacji biblijnej (lub alternatywnej księgi w przypadku innych religii) jest jak najbardziej atutem.

Oczywiście zdaję sobie sprawę że kościół katolicki  nie przeżywa obecnie w Polsce swojego renesansu. Nie twierdzę bynajmniej, iż sama instytucja kościoła jest w naszym kraju całkowicie "elegancka". Nie mniej jednak od rysowania różańca jeszcze nikt nie zszedł na złą drogę. Jezus to przykład dobrego zachowania, a każda religia powstała z potrzeby serca i jest niczym innym jak zbiorem wykładni moralnych dla społeczeństwa. Judaizm, Chrześcijaństwo czy nawet Muzułmanizm to po prostu wałkowanie na przykładzie rożnych ciekawych historii i powielanie jednej idei: "Traktuj każdego, jak siebie samego". Jak dla mnie: bomba, super sprawa. Czemu niby miałoby moje dziecko tych wszystkich cudownych rzeczy nie uczyć się i to za darmo. Na pewno to lepsze niż pół naga Lady Gaga. Niestety poziom moralności w Polsce waha się pomiędzy: wylansuj się w mediach na golasa lub wyjdź za maż żeby się ustawić, więc biedny Jezusek z całym stadem swoich owieczek szanse na przetrwanie ma nie wielkie.

Niechże sobie dziecko śpiewa o Jezusku, niech nawet do kościoła lata jak na sraczkę. Co najwyżej, wstanie rano, zaczerpnie Świerzego powietrza, a na religii w szkole, zawsze się czegoś dowie.

Ponadto, patrząc chociażby z punktu widzenia "ambitnych rodziców", przyzwoita edukacja religijna to również wartość dodana. Znajomość podstaw jednej religii, daje możliwość, łatwiejszego zrozumienia innych religii. Niech przyjdzie twojemu synowi otrzymanie stanowiska w firmie angielskiej, która nagle dostaje roczny kontrakt w Kuwejcie. Mając podstawy i rozumiejąc korzenie biblijnych wątków i zasad chrześcijaństwa, człowiek szybko dostrzega analogie i różnice pozostałych dominujących religii na świecie. Podobieństwo tyczy się generalnych praw, przykazań i ogólnej promocji dobroci i uczciwości. Odmienne są natomiast postacie profetów i ewentualna wybiorczość tych samych informacji zawartych w księgach świętych oraz ich priorytetowanie (np. Abraham i jego syn - podstawa najważniejszego święta w islamie Eid, trochę odpowiednika Bożego Narodzenia, a w chrześcijaństwie jest to tylko przypowieść bo to Narodzenie Jezusa jest z kolei geneza najważniejszej uroczystości... itd.)

Wyedukowany religijnie człowiek szybko ogarnia temat pozostałych religii, dystansuje się do stereotypów powielanych przez media i moralnie utożsamiony z Bogiem/Miłością, ale i realnie ustosunkowany do życia tworzy nasze społeczeństwo. Promuje uczciwość i pracowitość, nie boi się osiągać sukcesów, tworzy nowe teorie, nawiązuje kontakt z reprezentantami innych kultur i przeciwdziała powstawaniu konfliktów religijnych i kulturowych. Kocha bliźniego, wybacza młodym, ma szacunek do rodziców i walczy o rodzinę.

I nie żebym specjalnie religie w szkole uwielbiała. Ale chodziłam. I co sobie w życiu wymodliłam to moje.
Kościół to dom. Nie chcesz nie chodź w niedziele. Ale daj dziecku możliwość wyboru. Masz obawy ze lekcje katechezy nie są relatywnie przemyślane pod względem zawartości merytorycznej? Usiądź z dzieckiem i porozmawiaj o tym czego się nauczyło. Dowiedz się jakie jest, co czuje, co myśli, o czym marzy. Modlitwa to nic innego jak podziękowanie za dobre rzeczy, które przytrafiły nam się danego dnia. Innymi słowy umiejętność dopatrywania się pozytywnych aspektów codzienności. Modląc się razem, kształtujemy w sobie chęć wspólnego cieszenie się z tego co mamy. A to fajna sprawa, opanować taka sztukę. Może nawet fajniejsza niż kółko teatralne w czwartki o 17.15.

http://e-dewocjonalia.eu/environment/cache/images/300_300_productGfx_5e9e415129b3f850c59e9200582182e1.jpg

BIO:

My photo
Watford, Hertfordshire, United Kingdom
I am originally from Poland, have leaved in UK since 2008. I love different coultures, music and cooking. I am pasionated mother and total fAminist (not feminist). I am also a song writter and currently working on my own novel.