Tuesday 29 March 2011

CIENIE CZŁOWIECZEŃSTWA W KULTURZE MASOWEJ...ZAGŁADY!!!

Poproszę małżeństwo, bo taniej będzie..

Dziwne mają ludzie dzisiaj relacje. Dziwne ja też miałam związki. Jak zaszłam w ciąże to ... oj bo drogo. Jak postanowiłam pisać zamiast sprzedawać... oj bo drogo! Czy jak pojadę na plaże z dzieckiem zamiast do pracy to też będzie drogo? A co jest przepraszam, wyznacznikiem szczęścia? Co albo ile trzeba mieć, żeby nie zostać uznanym za świra w społeczeństwie. Super pomysły na zabawy na łące czy nowy samochód? Dziwni są niektórzy ludzie, których spotykam w moim życiu. Pytają mnie czy wydałam już książkę, czy mam dużo pracy jako modelka i w ogóle JAK TAM MOJA KARIERA. Jacyś tacy mało kolorowi...

Aplikacja Miłość - niedostępna w systemie obiektu.

Może to ja mam źle ustawione parametry wykrywania "Tego Jedynego Pana Tego". Czy faktycznie miłość to miłość? Czy to już też jest jeden z produktów dostępnych w naszej kulturze masowej...zagłady. :). No bo co to za różnica czy się jest modelką, pisarką czy kierowcą autobusu, czy też politykiem, aktorem, kelnerem, dresiarzem, piosenkarzem. Praca jak każda inna, każda ma swoje + i -. Wszystko się nudzi w pewnym momencie tak czy tak. Już nawet Kuba Wojewódzki ma dość show biznesu i rozgląda się za żoną.

Tylko miłość i rodzina się nie nudzi. Bo codziennie jest nowy dzień, nowy uśmiech i nowe wyzwanie.

Dziękuje ci A.R, może jeszcze będą ze mnie ludzie.

Wiersz:
"Oda do dumy"

Dumni, niepokorni
Perły życia topimy
Zebrane w pocie czoła
I prawdę dusimy

W goryczy porażki,
By w przepaść honoru
Upadać wciąż niżej,
Bez uczuć, kolorów.

Kręgi zataczamy
Swojej niepokory,
Biegnąc w świat absurdu
Jak gatunek chory

O duszach i sercach,
Swych podziurawionych
Manekinów tożsamości
Tłum osamotniony.

Ciało oblepione
Kodem kreskowym
Życie napisane
Scenariuszem gotowym

Wyuzdana intymność
Bez uczuć i wstydu
Małżeńska powinność
A nie czysta miłość

Chora płci wojna!
Bez raju na ziemi,
W szklanych domach mieszka
Okaleczona ludzkość cieni

Tamara Pearl

Thursday 17 March 2011

O WYZNAWANIU MIŁOŚCI SMSEM I POEZJI W REKLAMACH

Foto tu, foto tam, foto wszystko sprzeda nam.
Z uwagi na fakt, iż moja kariera pisarska jest relatywnie krótka, na chleb zarabiam jako modelka. W związku z tym mam na co dzień do czynienia z fotografią, kolorowymi magazynami, fotoshopami, kampaniami reklamowymi i marketingiem. Innymi slowy, znam cały ten, może dla niektórych, magiczny świat zdjęć i grafiki, od podszefki. Zapewne, nie jest to obce nikomu, że tworzenie fotografii, ma na celu wyprodukowania pewnych wizerunków, zwykle mających za zadanie stworzenie jakiegoś obrazu przedstawiającego
coś co odbiorca miałby pożądać, pragnąć i w efekcie chcieć kupić. W tym celu, te obrazy, są oczywiście, piękniejsze niż rzeczywistość. Kolory są żywsze, rodziny bardziej uśmiechnięte, włosy bardziej lśniące, domy większe i zawsze posprzątane, piersi większe, zęby bielsze, itd.... Wydałoby się, że to takie oczywiste i przecież wszyscy już wszystko wiemy o marketingu... ale czy na pewno i my nie ulegamy tej sztucznej magii?

Atak silikonu.
Poza pracą, jestem tak jak każdy człowiek, obywatelem świata, klientem w sklepie, a więc potencjalnym odbiorcą tych kolorowych bilbordów.
Zastanawiam się, jak rozwój technologii, w dziedzinie filmu i zdjęć, a w konsekwencji form przekazu
i komunikacji, wpływa na nasze codzienne zachowanie, relacje z bliskimi, stosunek do siebie i do szczęście
w kontekście podejmowania ważnych decyzji życiowych. Czy aby na pewno, wiemy czego
chcemy? Czy te idealne obrazy wokół nas, nie przysłaniają nam prawdziwego piękna świata, ludzi oraz sensu naszej egzystencji? Czy człowiek, być może wciąż uważający swoje życie za jedynie cień ideału w jaskini platońskiej, faktycznie nie próbuje stać się czymś więcej niż tylko cieniem? Oto nagle ludzkość zapragnęła tych idealnych obrazów jaskini Platona i dąży do tego w bardzo śmieszny sposób, bo poprzez poprawianie swojego wizerunku na zdjęciach czy filmach. Mamy przecież idealny wizerunku rodziny w reklamach, idealny obraz ludzkiej rozmowy, miłości, domu, ubrania, szczęścia, z siłą wodospadu bombardujące nas w różnych formach kultury masowej. Czy rzeczywiście, samo pokolorowanie siebie od zewnątrz, doczepienie plastikowych nosów, piersi, ozdobienie się kolorowymi ubraniami, przerobionym zdjęciami, błyskotliwą formą wypowiedzi, sztucznej formy rozmowy typu NLP i manipulacja... faktycznie są lepszym sposobem na życie. I czy rzeczywiście, tak zbudowana relacja, sprawdza się w na zakrętach faktycznego życia, które są jego realną częścią i swoistym sprawdzianem naszej miłości, moralności czy nawet jakości jako człowieka.

Polacy nie gęsi...
A może niczym głupie gąski, my sami, poprzez rozwój kinematografii, techniki, medycyny estetycznej, porzuciliśmy nasze doliny prawdziwego piękna i istoty życia, w poszukiwaniu wyimaginowanych idealów szczęścia. Biegniemy i szukamy czegoś wiecej, czegoś stworzonego przez blyskotliwe dialogi
filmow, silikonu i fotoshopow? Ale czy to nas faktycznie uszcześliwia w finale rozrachunku życia. Czy moze to takie małe sztuczne światełka, które zapalaja się, by na chwile nas ucieszyć i rozjaśnić naszą tylko pozornie szarą dolinę.

Zapałki na zakręcie w jeziorach manipulacji, sexu i nowych form komunikacji.
Sięgnijmy w przeszłość. Jeszcze nie tak dawno temu, nie było fotografii. Zaledwie 50 lat temu powstały pierwsze zdjęcia. Wcześniej, by uwiecznić jakiś obraz, rodziny zatrudniały artystów, którzy mieli namalować ich podobiznę na płótnie, czy papierze. Jeśli ktoś chciał coś sprzedać, musiał wyjść na rynek i zwyczajnie się handlować, czyli porozmawiać z klientem. Jeśli ktoś chciał coś komuś powiedzieć, musiał się spotkać bezpośrednio porozmawiać. Wyznanie miłości nie mogło mieć formy maila, lub wiadomości tekstowej, a każdy kontakt dwojga ludzi, zakochanych, matki z dzieckiem, znajomych, miał formę rozmowy. I co śmieszne, to było na prawdę nie tak dawno temu. Pamiętam, gdy jako nastolatka, zachwycałam się lekturą książek Sisickiej, które opisywały charakter randek naszych babci. Spacer, nieśmiałość, niebanalna wrażliwość, nieudawana szczerość i taka nieznana prawdziwość.
Nikt nie zastanawiał się co powiedzieć, jak powiedzieć oraz jakiej formy komunikacji i techniki nlp użyć w relacji damsko męskiej. Nikt nawet nie rozwazal pójścia łózka bez ślubu, nitk nie uzywal sexualnych sformuowan ani wulgarnych wyrazów. Nitk nie potrzebowal sztucznych kolorow, a zwykly spacer po parku, byl bardziej kolorowy niz, wypad do kina na najlepszy film.
Tymczasem dzisiaj, już w wieku paru lat dziewczynki otrzymują od mam lalki barbie i keny, by móc bawić się
w zabawę w dorosłych wyposażonych w piersi i piękne ciała. Dzieci słyszą słowo sex w co drugiej reklamie i słuchają piosenek porozbieranych piosenkarek. Oto droga córko, sposób na zdobycie uznania i władzy. Sex, sex, sex!!! Pamiętaj synu, manipulacja to podstawa!

Czy za 100 lat ludzie beda juz tylko uprawiac sex i rozmawiac przez telefon, a jedyna rozmowa bedzie klotnia
o to, ktory kanal obejrzec? Czy moze moja wizja dzieje sie juz dzisiaj?

Proponuje, abysmy zatrzymali sie w naszej dolinie, biednej bo biednej, nie idealnej i monotonnej. Ale prawdziwej, w kolorach
teczy, nieba, rzeki i kwiatow, a pelnej nienaciaganych, nieudawanych, nieoszukanych relacjach z bliskimi.
Bo chociaz technika oferuje nam coracto nowsze i pozornie ciekawsze sposoby komunikacji i budowania relacji miedzyludzkich,
to pamietajmy, ze nasze potrzeby prawdziwej, bezposredniej i bliskiej relacji z drogim czlowiekiem wynikajace
z naszej biologicznej natury, nie zmienily sie. W erze facebookow, tweetow i maili, warto zamknac komputer i wylaczyc
telefon komorkowy by najzwyczajniej w swiecie, usiasc na kocu z przyjacielem w parku, lub zbudowac zamek na plazy z dziecmi.
Taki mój mały pomysł na życie. Polecam serdecznie!


W następnym poście, będę pisać o budowaniu zamków, jako alternatywnej formie odkrywania osobowości. Coś nowego, w dobie chorych ambicji rodziców i upośledzonego rodzicielstwa w naszym kraju.
Zapraszam i polecam. 


Tamara Pearl

Friday 11 March 2011

NIE DAJMY SIĘ WYBZYKAĆ....

Pracę zawodową zaczęłam w wieku 16 lat. Modelling, sprzedaż, supervisor, trochę w biznesie rodziców, wakacyjne prace w turystyce, wreszcie własny biznes. Dzięki możliwościom rozwoju, jakie oferuje duże miasto -Kraków, znajomości języków obcych, nienagannej prezencji i tej jakże modnej dzisiaj, wrodzonej charyzmie, szybko rozpracowałam system. Innymi słowy jest mi znana współczesna sztuka życia pięcia się po szczeblach wyścigu szczurów w mediach czy korporacyjnym świecie, realiach brutalnych układów i układzików. "Ha, ha! Bułka z masłem!"- pomyślałam wtedy. I pewnie tak bym utknęła w tej gonitwie za... pieniądzem? Sławą? Wielką szafa butów? Przypadkowym sexem? Głuchym macierzyństwem?
Na szczęście w porę się obudziłam. Po 12 latach kariery w korporacjach, kiedy osiągnęłam już wszystko o czym marzyłam - dom, samochód, niezależność, karierę moją i córki, życie, o którym każdy marzy - zdałam sobie sprawę jak wiele tracę. Oto pewnego zimowego dnia, spadł śnieg, który zasypał drogi, wstrzymał biznes, zamknął szkoły. Tego dnia odwołałam castingi córki, spotkania biznesowe.... i ulepiłam z córką bałwanka.
Przy okazji wspólnej zabawy, dowiedziałam się, co tak na prawdę lubi moje dziecko i jakie ono jest...., że wcale nie lubi swojej szkoły, pełnej bogatych dzieci, że wcale nie chce być sławna piosenkarką i że najbardziej lubi jogurt o smaku brzoskwiniowym oraz wycieczki nad morze.
A ja co lubię? Nikt mnie nigdy o to nie pytał. Mama była zawsze zajęta, a tata nie miał nic do powiedzenia.
Dziś mieszkam nad morzem. Sprzedałam moje buty, torebki i marzenia o wielkim plastikowym świecie, by podziwiać zachody słońca nad morzem z moja 7 letnią córeczką. A najbardziej lubimy zabawy w podchody!
Nie umiem gotować i jestem bałaganiarą. Na śniadanie piszę wiersze i wciąż wariuje w centrum handlowym.
Jeśli zapytasz gdzie trzymam cukier, odpowiem - "W apteczce, w puszcze po kakao z napisem SÓL". Ale wiesz...mam wspaniałe dziecko i każdego dnia uczę się jak być mamą.
To na co matki w Polsce nie mogę sobie pozwolić, to właśnie bycie mamą. Politycy tak bardzo ubolewają nad masowymi rozwodami, ale nikt nie zdaje sobie sprawy z faktycznych powodów. Do tego dochodzą chore manipulacje kultury masowej, kult kobiet niezależnych, super samotnych mam z karierą w wielkich firmach, własnym biznesem i do tego studiujących....
Prawda jest taka, że nie da się być jednocześnie super mamą, super karierowiczką i super żoną. O ile nie mamy albo realnie patrzącego na świat partnera, który nam pomaga łączyć karierę z macierzyństwem, lub sam ogarnia sprawy finansów w rodzinie. Wiem, byłam, próbowałam. Kiedy sprzedaż hulała w firmie, córka była niedożywiona, lub lądowała w szpitalu. A nawet jeśli znalazłam super nianie, to czy faktycznie dla sprawy tych numerków i sukcesu, chce oddać świat zabaw i radości z macierzyństwa obcym ludziom? Parę lat temu powiedziałabym "Nie do wiary". Dzisiaj, uwielbiam bycie mamą i czekam aż mój kraj zaoferuje mi, realne możliwości rozwoju zawodowego, dopasowane do potrzeb mojego dziecka i mojej małej rodziny.

Monday 7 March 2011

PROMOCJA NA DZIEN. KOBIET.

Żona a'la Barbie

Witamy w naszym centrum handlowym. Dzisiaj w promocji "Super Kobiety". Cechy produktu:
piękne, zaradne, wszechstronne, modnie ubrane, wykształcone i doskonale pnące się po szczeblach kariery w korporacjach. Wersja ulepszona wzbogacona została w: niezależność finansowa i emocjonalną, bezuczuciowość i wyuczone techniki reagowania na sytuacje stresowe, doskonałe relacje z teściami, totalna akceptacje środków antykoncepcyjnych a wręcz uzależnienie, świetne figury w rozmiarach S i DD lub F oraz idealne małe plastikowe noski. Wszystkie tak samo piękne i tak samo puste. Chodzące ideały!


A na posezonowej wyprzedaży..... mamy dla państwa, nudne, wrażliwe, przeterminowane, bo nie z tej ery, romantyczne i delikatne, kochające dzieci.... managerki ognisk domowych. W zasadzie to rozdajemy je za darmo... bo ponoć kupić się ich nie da. Przyjmują tylko kwiaty! Uwaga: marzą o jakiś księciach z bajek
i uwielbiają gotować!!!

Na dzień kobiet, wszystkim Paniom życzę paru chwil dla siebie, aby w pogoni za milionem spraw, mieć czas by odnaleźć te na prawdę ważne... Prawdziwi mężczyźni obdarowują nas bowiem kwiatami nie za naszą siłe, lecz właśnie za nasze słabości.

Thursday 3 March 2011

O WSPÓŁCZESNYCH KSIĘŻNICZKACH

Życie oferuje nam dzisiaj tyle wrażeń. Można, rozwijać swoją błyskotliwą karierą w wielkich firmach, pełną wyjazdów służbowych i romansów. To takie fascynujące - samorealizacja, niezależność, szafa pełna ubrań i padający do stóp liczni "mężczyźni"! Podziw wśród przełożonych i te motylki w brzuchu przy każdym nowym podpisanym kontrakcie. Ach jaka jestem wielka i silna!!!! Mam u stop cały świat! Dominuję
i rządzę!!!!! Hurrrraaaaa!!!

Tylko.... Wigilie spędzam sama... o przepraszam, na pewno ktoś będzie miał ochotę na ostry sex.

Tak przynajmniej wyglądałyby moje święta do końca życia. Na własne życzenie, zresztą. Bo przecież jedyną osobą, która aktywowała aplikacje "niezależność-kariera" byłam Ja. Dla innych to pełnią szczęścia...dla mnie choroba XXI wieku.

Moje pseudo życie odmienił spontaniczny wyjazd. W święta Bożego Narodzenia odwiedziłam przyjaciółki mojej córki i spędziłam ja nad morzem z wyjątkowa mama 3 dzieci, która nauczyła mnie "Jak robić porządnego bałwanka i odcedzać makaron".  
Ten bałwanek zrewolucjonizował moje życie i trochę rozzłościł mojego szefa, któremu po kilku dniach wręczyłam wypowiedzenie. Na własne życzenie.

Jeśli ktoś powiedziałby mi 5 lat temu, że zrezygnuje z kwitnącej kariery w sprzedaży w jednej z Londyńskich firm, na rzecz robienia zamków z piasku na plaży, szczerze wyśmiałabym taką wizję.
Tymczasem, dzisiaj mieszkam nad morzem i dokształcam się w byciu mamą.
Kocham swoje macierzyństwo i uwielbiam robić to z pasja i mądrością, której poszukuje każdego dnia.
I chociaż jestem kompletnym beztalenciem kulinarnym, a przy odkurzaniu mieszkania, tworze wiersze, to na prawdę, po raz pierwszy w życiu, czuje się szczęśliwa i potrzebna. Może za kilka lat będę mogła powiedzieć, że jestem dumna mama z pełna parą.
I niech się dzieje co chce!!! Radości z uśmiechu mojego dziecka nie oddam nikomu!

Życie dało nam wolna wole. Korzystajmy z niej. Nie dajmy się wybzykać, sztucznym kolorom masowej kultury. Prawdziwą tęcze można zobaczyć tylko na weekendowym wypadzie za miasto w poszukiwaniu zaginionej księżniczki w magicznej krainie na zielonej łące dziecięcy uśmiechów.

BIO:

My photo
Watford, Hertfordshire, United Kingdom
I am originally from Poland, have leaved in UK since 2008. I love different coultures, music and cooking. I am pasionated mother and total fAminist (not feminist). I am also a song writter and currently working on my own novel.